Dziś opowiemy Wam historię którą raczej mało osób zna. Jest to historia House of Postcards. Dzień publikacji nie jest przypadkowy, ale o tym za chwilkę.
Zaczęło się to tak.
Gosia, kiedy jeszcze mieszkała w Warszawie, miała małą kolekcję kopert FDC tj, z pierwszego dnia obiegu. W 2012 roku przeprowadziła się do męża (wtedy jeszcze narzeczonego), który mieszkał we Wrocławiu. To był całkiem nowy rozdział w ich życiu.
Piotr vel. Chomiczek, czyli mąż Gosi, który sam był kolekcjonerem, zachęcał ją aby kontynuowała i powiększała swoją kolekcję kopert.
Był rok 2014 i na Facebooku można było już wówczas znaleźć wiele grup o tematyce filatelistycznej, hobbystycznej. Na jednej z takich grup, Gosia natrafiła na wzmiankę o Postcrossingu. Jak to natura ludzka ma zwyczaju, człowiek ciekawy i zaczął szukać informacji. Co to właściwie jest ten Postcrossing? Po wejściu na stronę szybko okazało się, że jest to wymiana pocztówkami na całym świecie. Zabrzmiało na tyle interesująco, że trzeba było spróbować.
Tu nastąpiła pierwsza wyprawa na miasto w poszukiwaniu pocztówek. W końcu trzeba mieć co wysłać... Były to widokówki przedstawiające Wrocław. Na pierwszy raz było wylosowane pięć adresów… i pocztówki poszły w świat.
Wysyłanie pocztówek do ludzi na całym świecie i otrzymywanie ich wciągnęło niesamowicie. Niestety wtedy na polskim rynku nie było zbyt wielu sklepów dla postcrosserów, pocztówki były dość trudno dostępne. Piotr vel. Chomiczek uznał, że skoro Gosi daje to tyle radości to może warto coś z tym zrobić. Wtedy właśnie padł ten pomysł. Otwórzmy własny sklep!
I tak to się wszystko zaczęło.
Sklep internetowy pomógł założyć znajomy, ale trzeba było mieć co sprzedawać.
Ponieważ Gosia jest człowiekiem wielu pasji i m.in. bardzo lubi fotografię, przy okazji podróży, wakacji robi zdjęcia. Na pierwszych wydrukowanych pocztówkach HoP były zdjęcia częściowo z prywatnej kolekcji (zdjęcia Tatr). Była to mała edycja - jedynie 12 wzorów. Zaczęły się poszukiwania - skąd brać zdjęcia na pocztówki, aby móc drukować więcej wzorów.
Były również poszukiwania pocztówek z widokówkami ze wszystkich miast Polski. Wtedy między innymi pojawiły się w HoP produkty DDK Edition z którym współpracujemy do dziś. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Z czasem asortyment się powiększał a sklepik się rozrastał. W międzyczasie przy drukowaniu kolejnych pocztówek okazało się, że trzeba znaleźć nową drukarnię. Jakość wydruków pozostawiała wiele do życzenia. Los sprzyjał na szczęście, bo przy okazji wystawiania się na Targach Dobrej Książki spotkaliśmy na swojej drodze reprezentanta drukarni, z którą współpracujemy po dziś dzień.
Pocztówek było drukowanych coraz więcej, dodatkowo pojawiały się kolejne również lokalne wydawnictwa od których można było kupować pocztówki. Rozpoczęliśmy współpracę z Martyną Wołowicz, która tworzy m.in. serię Countries of the World.
Sprawa zaczęła się komplikować pod względem powierzchniowym - sklep był zlokalizowany w mieszkaniu Gosi i Piotra. To był kolejny etap i dość duży krok - wynajem lokalu użytkowego na dużą ilość pocztówek. Nastąpiła przeprowadzka HoP i podział obowiązków: Gosia szykowała zamówienia w lokalu, a Piotr pakował je w domu znacząc pieczątką z napisem “Twoje zamówienie spakował Chomik” - którą wielu was znało. Robił to bardzo starannie tak aby nic w transporcie nie uległo uszkodzeniu, był w tym mistrzem!
W 2022 roku Piotr wpadł na pomysł aby Kasia, czyli siostra Gosi, również dołączyła do teamu House of Postcards, aby pomóc w rodzinnej firmie. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę - powstał Dream Team!
Życie pokazało, że nic nie dzieje się bez przyczyny, idylla nie trwała długo.
Teraz napiszemy o tym bardzo trudnym dla nas momencie.
Piotr zaczął chorować i stan jego zdrowia szybko się pogorszył. Zaczęły się 2 miesiące szaleńczej jazdy do szpitala i pracy w międzyczasie.
12.08.2023 r. znany cytat ks. Jana Twardowskiego „śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” nabrał głębszego znaczenia dla naszej rodziny.
Piotr zmarł a nasz świat się zawalił…
Nic już nie miało sensu, niektórzy niestety znają to uczucie beznadziejności 🙁
Dziś mija rok od tych wydarzeń które wstrząsnęły naszym życiem, dlatego właśnie dziś dzielimy się z Wami tą historia.
Czas mija, a my działamy dalej.
Jeździmy jako team sióstr czyli Kasia i Gosia na meetingi Postcrosserskie - to po prostu coś co lubimy, a przede wszystkim - kochamy naszą pracę.
Prawda jest taka, że gdyby nie Piotr, nie byłoby House of Postcards. To właśnie on był motorem napędowym do działania, miał dużo fajnych pomysłów na pocztówki, na to co jeszcze powinno być w ofercie sklepu. Codziennie pamiętamy o Piotrze, każdy dzień w HoPowym lokalu przypomina nam o nim - zdecydowana większość przekładek do pocztówek jest napisana jego ręką. Trudno jest żyć bez jego obecności, rozmów i rad. Na zawsze pozostanie w naszych serduszkach jako niesamowity, nietuzinkowy i wyjątkowy człowiek, bo taki właśnie był nasz Chomiczek.